środa, 4 lipca 2012
Dwa przydrożne krzyże w miejscowości - Zazdrość .
Zdążyłam przyjechać do domu prawie przed samym deszczem.......nie byłam dzisiaj daleko bo pogoda była niepewna - zapowiadano burze więc tylko przejechałam niecałe 12 km . Wiem dokładnie bo parę dni temu zamontowałam licznik na mój rower by wiedzieć ile się za każdym razem przejedzie km. Jazda idzie mi opornie bo 4 jeszcze nie wrzuciłam ale cieszy mnie to , że powoli posuwam się do przodu i zawsze gdzieś dojadę. Planowałam dojechać w inne miejsce ale siwy dzwonił bym się daleko nie ruszała bo idzie burza i nie wrócę do domu tak szybko. Zaczęły się małe grzmoty i gdzieś przeszły bokiem byłam już w Zazdrości - wiatr zaczął szaleć zrobiło się zimno więc postanowiłam wracać.
To właśnie tutaj się zatrzymałam .....po drugiej stronie stał krzyż więc go utrwaliłam . Ostatnio staram się pamiętać o nich gdy mam okazję się zatrzymać po drodze ......a nie zawsze idzie bo nie zawsze człowiek zauważy je z oddali a gdy się przejedzie nieraz na ruchliwej drodze jest to po prostu nie możliwe. Do domu ponad 5 km , niebo robi się coraz to bardziej ciemne a ja fotografuje uliczny krzyż - pomyślałam tak sobie po cichu , że z pewnością zdążę .
Kawałeczek dalej stał w polu blisko ulicy drugi przydrożny krzyż ........nie mam pojęcia czy ich jest w tej miejscowości więcej przy drodze , zawsze gdy się jechało samochodem nie było czasu by się przyglądać po bokach .....na rowerze też trzeba uważać. Ale mam zamiar pojechać tą ulicą dalej aż do Woszczyc jak nie w tym tygodniu to w następnym to się z pewnością dowiem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wiekowe te kapliczki...
OdpowiedzUsuńI ludzie dawno odeszli ...
Na siódemce bałam się jeździć rowerem,
tir jak nic mógł zdmuchnąć rowerzystę...
Przydrożne krzyże są przepiękne i takie w swym pięknie dostojne. A jednocześnie bardzo stare.
OdpowiedzUsuńJa 'zbieram' przydrożne kapliczki i krzyże, muszę też pomyśleć o wpisie na ich temat.
OdpowiedzUsuńWczoraj nieźle u Was polało.
Podobno znikł dworzec autobusowy w Rybniku.
Wszystkie stanowiska autobusowe były pod wodą.
A synowa rano z tego dworca odjeżdżała do swoich rodziców z dziećmi.
Dzisiaj u nas też zanosi się na burzę.
Jest duszno, pochmurno, niedobrze....
Pozdrawiam cieplutko:)))
Ileż ich nie zauważonych... ech..., a takie piękne! Wg mnie na takich wypadach rowerowych najwięcej się odkrywa. Czekam, aż znów będę mogła jeździć (kręgosłup), brakuje mi tego. Po moim mieście obecnie to żadna przyjemność, chyba że w parku... Dziękuję za piękną nutkę... Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńPiękne kapliczki, a cała relacja fotograficzna jest rewelacyjna. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń